W tym przypadku zostało popełnionych kilka wręcz kardynalnych błędów. Przede wszystkim kupując psa określonej rasy musimy sie liczyć z pewnymi obowiązkami z tym związanymi, także z obowiązkami pielęgnacyjnymi. Tłumaczenie, że przez jakiś czas nie mieliśmy dla naszego pupila czasu z powodu innych zajęć, to delikatnie rzecz ujmując słabe alibi. Czy w ten sposób możemy usprawiedliwić tych którzy np. zagłodzili własnego psa bo nie mieli dla niego czasu? Z Pani wypowiedzi wynika, że pies boi się nie tylko nożyczek ale również szczotki. To oznacza , że nie przykładała Pani wagi do jego pielęgnacji nie tylko w okresie własnej matury, ale również w okresie szczenięcym kiedy należało malucha przyzwyczaić zarówno do zabiegów pielęgnacyjnych jak i narzędzi do ich wykonywania. Z doświadczenia wiem, że psy nie reagują nerwowo na widok nożyczek. Owszem często wpadają w panikę ale w zetknięciu z urządzeniami wydającymi głośne odgłosy jak maszynka do strzyżenia, suszarka. Reagują w ten sposób szczególnie psy, które przez swoich „odpowiedzialnych” właścicieli były karcone lub straszone odkurzaczem, mikserem lub suszarką. Nożyczki do tych narzędzi nie należą. No chyba, że pies kojarzy je sobie jako narzędzie tortur. Dlatego sądzę, że dla Pani psa spotkanie z nożyczkami nie było dla niego pierwszym. Musiał mieć z nimi równie bolesny kontakt już wcześniej. Niedopuszczalnym jest podawanie psu jakichkolwiek środków farmakologicznych, których działanie polega na usypianiu, otępianiu itp., bez asysty weterynarza. Przecież nie jest Pani w tej dziedzinie specjalistą! A co jeśli przedawkuje Pani ilość środka? Co jeśli okaże się, że Pani pies jest uczulony na jakiś składnik występujący w podanym preparacie? Co mogłoby sie stać gdyby Pani pies miał jakieś schorzenie (z którego występowania może Pani nie zdawać sobie sprawy np. serca, wątroby), które jest przeciwwskazaniem do podania środka? Pies mógł również zwrócić treść żołądkową i się zadławić. Tylko lekarz weterynarii wie jak zareagować i co zrobić w przypadku wystąpienia skutków ubocznych podania preparatu i ewentualnych komplikacji. Takie lekkie traktowanie przez właścicieli tego typu spraw i zabawy z medycyną mogą skończyć się dla psa tragicznie. Czy zamierza Pani za każdym razem, kiedy będzie chciała rozczesać psa lub lekko podciąć włos nożyczkami, usypiać go? Kolejnym błędem to wycinanie kołtunów nożyczkami. Nigdy, przenigdy, nie używajmy do tego zabiegu nożyczek. 90 % prób odkołtuniania psa w ten sposób kończy się poważnymi zranieniami. Najczęściej właściciele naciągają kołtun a następnie wycinają go, niestety najczęściej z kawałkiem skóry. Do wycinania kołtunów służą maszynki elektryczne z odpowiednio dobranym ostrzem, które gwarantują, że zabieg ten przebiegnie bezkrwawo i bezboleśnie dla psa. Należy jednak pamiętać, że ostrzyżenie psa długowłosego najczęściej kończy się zmianą struktury włosa i powoduje, że np. w przypadku PON-a odrastający włos staje się bardziej miękki i puszysty a co za tym idzie bardziej podatny na kołtunienie. Dlatego zdecydowanie lepiej spróbować psa rozczesać przy użyciu odpowiednich technik, preparatów i narzędzi. Jeśli nie czujemy się na siłach zawsze możemy powierzyć sprawę fachowcowi, czyli w tym wypadku psiemu fryzjerowi.